--------------
~WODA~
Ethan Vand był typowym surferem z Hawaii. Wysoki i muskularny brunet z hipnotyzującym spojrzeniem brązowych oczu. Interesował się tylko surfingiem, imprezami i dziewczynami. Wiodło mu się całkiem dobrze, gdyż jego rodzina była bardzo bogata.Pewnego ranka, gdy Ethan jak zwykle trenował, zdarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Do basenu, dzięki połączeniu z oceanem, wpłynął delfin. Zaintrygowany chłopak szybko popłynął w kierunku zwierzęcia. Okazało się, że delfin, a dokładnie delfinica, była ranna. Prawdopodbnie zaplątała się w jedną z sieci rybackich, a gdy próbowała się wydostać, zraniła się. Widok ten, wzbudził w Ethanie współczucie. Było to dla niego coś zupełnie nowego.
-Och, biedactwo!-zaczął przemawiać do delfinicy.-Co ci się stało? Zaplątałaś się w sieć?-pytał chłopak. Odpowiedziało mu tylko smutne spojrzenie zwierzęcia. Postanowił pomóc, lecz nie wiedział jak. Podpłynął do barierki, wyskoczył z basenu i zamknął ,,Wodne Wrota", jak to nazywał w dzieciństwie połączenie basenu i oceanu. Następnie zadzwonił do weterynarza.
Lekarz na miejscu był już chwilę później. Był to średniego wieku mężczyzna. Niezbyt wysoki, ale też nie niski. Opatrzył najpoważniejsze rany delfinicy, po czym stwierdził, że się wyliże.
-Miała niezwykłe szczęście. Niewielu osonikom tego gatunku udaje się wydostać z sieci.-zagadnął weterynarz, gdy sytuacja troche się uspokoiła.
-Tak, wiem. W szkole często opowiadają nam tego typu historię.-odpowiedział zmartwiony chłopak.
-Doglądaj jej, co jakiś czas, dobrze?
-Tak, oczywiście. Dziękuje panu bardzo.
-A teraz papiery. Dane osobowe?
-Ethan Vand, 17 lat, mieszkaniec Maui.
-Dziękuję. Jeszcze imię zwierzęcia?-zapytał weterynarz. Ethan chwilę pomyślał, po czym stwierdził:
-Duffy.
***
Duffy szybko wyzdrowiała. Chłopak i delfinica bardzo się do siebie zbliżyli. Ethan często ścigał się z nią w basenie. Może się to wydawać dziwne, ale delfinica nie raz dała chłopakowi wygrać.Pewnego wieczoru, gdy chłopak wylegiwał się na leżaku i wpatrywał w zachód słońca, delfinica podpłynęła do niego i zachęcała, by wszedł do wody. Po kilku próbach, Ethan uległ zwierzęciu. Wskoczył do basenu, rozpryskując wodę dookoła. Przez chwilę chlapali się i wygłupiali, następnie rzucali piłką, aż w końcu oboje byli tak zmęczeni, że jedynie kołysali się na tafli wody. Delfinica podpłynęła do chłopaka. On objął ją ramieniem i pocałował w mokrą skórę. Poczuł dziwną wibracjię, ale zignorował to.
-Dobranoc, Duffy.-powiedział chłopak, po czym wyszedł z basenu i skierował się do domu.
~POWIETRZE~
Skyler Hava była jednym z najlepszych maszerów w kategorii wiekowej ,,. Była drobną blondynką o szarych oczach. Jej zaprzęg liczył 6 psów rasy husky. Były to jedne z najsilniejszych i najbardziej wtrzymałych czworonogów w całej Alasce.Podczas jednego z treningów do etapu dystansowego, Skyler zauważyła orła leżącego na poboczu ścieżki. Zatrzymała zaprzęg, zeskoczyła z sanii i podeszła do ptaka.
-Ciii... Spokojnie. Nic cie nie zrobie.-mówiła kojącym głosem do zwierzęcia. Małymi krokami zaczęła zbliżać się do ptaka. Na początku orzeł próbował uciec, ale gdy zrozumiał, że dziewczyna nie zamierza go skrzywdzić, uspokoił się. Kucnęła koło niego i zobaczyła, że prawdopodobnie ma on złamane lewe skrzydło.
-Och, biedactwo! Co zrobiłeś?-chwilę użalała się nad ptakiem, ale potem postanowiła mu pomóc. Delikatnie wzięła go na ręce, po czym skierowała się do zaprzęgu. Kazała psom jechać powoli, a sama cały czas pilnowała orła.
Zaraz po przyjeździe, Skyler zabrała orła do domu. Nakarmiła go pokruszoną, starą bułką i zaniosła do swojego pokoju. Dopiero wtedy wypuściła psy i dała im nagrodę za dobry trening.
***
W ciągu 2 tygodni, skrzydło orła całkowicie wyzdrowiało, a więź pomiędzy Skyler, a orłem-Wisdom'em, którego dziewczyna nazwała tak spowodu jego inteligencji , bardzo się zawęziła. Dziewczyna opiekowała się ptakiem i poświęcała mu każdą wolną chwilę, niejednokrotnie kosztem treningów do wyścigów.-Proszę, Wisdom. Zjedź trochę okruchów.-powiedziała dziewczyna do ptaka, podając mu na ręcę okruszki z suchej bułki. Ptak wydziobał wszystko powoli, ale dla dziewczyny nie był to problem. Uwielbiała spędzać czas z ptakiem.
Gdy skrzydło ptaka całkowicie wyzdrowiało, Skyler postanowiła wziąć go na dwór, by przypomniał sobie, jak to jest latać. Ufała mu i wiedziała, że jej nie zostawi. Ptak siedział na jej przedramieniu, ale gdy tylko dziewczyna otwrzyła drzwi, poszybował w górę. Zrobił to w tak majestatyczny sposób, że Skyler stała przez chwilę z otwartymi ustami i wpatrywała się w akrobację ptaka.
-Hej, Sky. Co jest?-zapytała Vanessa. Była to najlepsza przyjaciółka dziewczyny. Jej matka pochodziła z plemienia Inuit, dzięki czemu dziewczyna wyglądała, jak rodowity Eskimos. Miała ciemne włosy, brązowe oczy i okrągłą twarz.
-Ooo... Hej, Vanessa. Nic, tylko...spójrz.-odpowiedziała Skyler, wskazując na Wisdom'a.
-No co? Zwykły ptak.
-A wiesz, że ten zwykły ptak, miał przez długi okres czasu złamane skrzydło? Tak naprawdę, dopiero teraz, po 2 tygodniach, wzbił się w powietrze.
-Naprawdę? Niesamowite.
-No właśnie.-odpowiedziała zadowolona z siebie Sky. Zapdała chwila niezręcznej ciszy. Dziewczyna postanowiła ją przerwać.-Nazywa się Wisdom. Jest bardzo inteligentym ptakiem. Potrafi zrozumieć wszystko, co do niego powiesz.
W tym momencie ptak zniżył lot, a gdy ponownie wylądował na jej ramieniu, Sky poczuła lekkie wibrację. Pstanowiła to zignorować i cieszyć się chwilą.
~OGIEŃ~
Sam Lume był odkrywcą w zastępie ,,Ogników". Miał 16 lat, krótkie, rude włosy i szmaragdowo-zielone oczy. Właśnie uczestniczył w obozie harcerskim. Jego celem było dojść do Wielkiego Kanionu. Oczywiście, po drodze zatrzymywali się i rozbjali namioty, w których spali, ale poza tym ciągle byli w ruchu.Pewnego wieczoru, Sam wybrał się na spacer po lesie. Nazbierał trochę drewna, by utrzymać ognisko, i trochę grzybów na kolację. Nagle usłyszał ciche popiskiwanie. Zaczął iść w kierunku, z którego dobiegały dziwne dźwięki.
Uszedł parę metrów, gdy zobaczył młodego lisa, którego sierść przypominała ogień, zaplątanego w sieć myśliwego. Szybko do niego podbiegł i zaczął ratować. Lisek ciągle popiskywał, ale gdy uświadomił sobie, że nic mu nie grozi, uspokoił się.
-Proszę, mały. A może raczej mała?-powiedział do lisicy Sam.-Twoja sierść wygląda, jak ogień. Nazwę cię... Firnen. Co ty na to?-spytał harcerz.
Sam wziął Firnen na ręce i skierował się do obozu. Schował ją do swojego namiotu, nakarmił resztkami z kolacji i schował pod kołdrą.
- Dobranoc, Płomyczku,
***
Mijały kolejne dni. Harcerzy byli coraz bliżej sojego celu, Wielkiego Kanionu. Firnen dzielnie kroczyła za swoim wybawcą, Sam'em. Nikomu to nie przeszkadzało, zwłaszcza że lisica sama zdobywała sobie pokarm. Każdej nocy, Firnen spała w namiocie Sama. Ale ta była inna.Sam właśnie miał zamiar iść spać, ale zobaczył, że jego lisica jest niespokojna.
-O co chodzi, Firnen?-zapytał, lecz zwierzę nie zareagowało. Pogłaskał ją po głowie, lecz i to nie pomogło. Postanowił wziąć lisice na ręce i przycisnąć do piersi, co w końcu zaskutkowało. Firnen łasiła się i bawiła. W końcu Sam postanowił iść spać. Pogłaskał lisicę, czując lekkie wibrację. Postanowił to zignorować.
-Dobranoc, Firnen.
~ZIEMIA~
Hoppe Bumi z całą pewnością była najoryginalniejszą mieszkanką Ohio. Przede wszystkim była półindianką. Przepiękną półindianką. Jej ciemne, długie włosy i duże niebieskie oczy, zawróciły w głowie już niejednemu. Pomimo tego, Hoppe wolała spędzać czas w lesie niż na randkach. Często ćwiczyła strzelanie z łuku, który sama wystrugała.Podczas jednego z takich wypadów do lasu, Hoppe spotkała polującego wilka. Gonił za zającem, który był bardzo szybki. Hoppe postanowiła pomóc wilkowi, więc wzięła łuk, naciągnęła strzałę na cięciwe i strzeliła. Prosto w serce zająca.
Wilk podbiegł do konającego zająca, chwycił go za kark i pobiegł dalej, a Hoppe za nim. Nie wiedziała, dlaczego. Coś poprostu kazało jej podążać za zwierzęciem.
Wilk odłożył zająca do nory. Zauważył ruch po prawej. Kolejny zając. Pobiegł, by go upolować, ale dziewczyna znów go wyprzedziła, strzelając z łuku. Sytuacja ta, owtórzyła się jeszcze kilka razy, aż wilkowi wystarczyło pokarmu na co najmniej tydzień.
Hoppe rozpaliła ognisko, wypatroszyła 3 zające i upiekła je na ognsku. Usiadła przy ogniu, opierając się o kamień. Wilk wolnym krokiem podszedł do niej.
-Witaj, Hunter.-odezwała się dziewczyna. Imię ,,Hunter" nadała wilkowi już w pierwszej chwili ich spotkania.
Minęło parę godzin. Ognisko pomału dogasało, lecz Hunter wciąż leżał na kolanach Hoppe, a ona ciągle głaskała go po głowie. Zaczęło się ściemniać, więc dziewczyna postanowiła iść do domu. Zdjęła głowę wilka z nóg, wstała i po raz ostatni ucałowała go w pyszczek.
-Dobranoc, Hunter.
***
Hoppe codziennie chodziła do lasu i pomagała wilkowi polować. Stali się zgranym duetem.
Wieczorami dzielili się zdobyczą i przesiadywali do późna przy ognisku.
Podczas jednego z takich wieczorów, Hoppe zaczęła mówić do wilka:
-Och, Hunter. Zgrany z nas duet, nie sądzisz?-W odpowiedzi wilk podniósł się zgrabnie i podszedł do dziewczyny. Jego oczy zdawały się mówić ͵͵Tak, to prawda" i były przy tym mądre i pełne spokoju. Gdy Hunter był wystarczająco blisko, Hoppe podniosła dłoń i zaczęła delikatnie gładzić między oczami. Spędzili tak dłuższą chwilą, aż w końcu dziewczyne rozbolała ręka. Odsunęła ją więc, ale wtedy wilk zbliżył się do jej twarzy. Ich czoła przywarły do siebie i między nimi przebiegł dziwny prąd.
Świetne.! Ubóstwiam. Jedyna co mi przeszkadzało to powtórzenie słowa "ptak" ale poza tym jest super. Poproszę o dalszy ciąg. :3
OdpowiedzUsuńDzięki, N.N. :3 postaram się w miarę szybko napisać kontynuacje :)
Usuńjest świetne, baaaaaaaaaaardzo mi się podoba ;))
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Dziękuje bardzo <3
UsuńMoże później zajrzę ^.^
57 yr old Quality Control Specialist Glennie Bicksteth, hailing from Vancouver enjoys watching movies like "Trouble with Girls, The" and Swimming. Took a trip to Garden Kingdom of Dessau-Wörlitz and drives a Eclipse. poznaj fakty tu i teraz
OdpowiedzUsuń